Raczej masz to w dupie, że prześladuja mnie włosy. Normalnie włosy, to jest wkurwiające, po całym domu walają się włosy.
Czasem jak wstaję, to myślę o sobie jak o Johnie Wayn'ìe, który wkracza do jakiegoś miasteczka na dzikim zachodzie. Wiesz jaka to scena... w tle rudera, pełno kurzu, i takie siano turlające się przewija. I wtacza się na moją stopę. No kurwa mać nie dość, że przeciąg, to jeszcze włosy.
O wpół do dziesiątej u mnie
(Źródło: http://scbcitizen.wordpress.com)
No i nawet nie jest najgorsze, że one się zbierają w takie luźne aglomeracje, bo to by było nawet niegłupie, gdyby robiły to zawsze. One podążają za zasadami entropii i rozdzielają się po równo po całej dostępnej powierzchni. Mam te włosy na swetrach, mam je w żarciu, na brodzie... horror.
Próbując usunąć takie włosy w zasadzie pogarszasz sprawę - zamieść się nie da, bo osiadają na szczotce. Odkurzyć się nie da, bo zapychają rurę. Generalnie czuję się jak pieprzony Najman.
Pół biedy, gdy włosy są z np. psa. Psa można legalnie odstrzelić albo uśpić. W moim przypadku muszę zdać się na metody psychologiczne podsuwając źródłu włosów po prostu ciekawe role-models
Piosenkarki
(Źródło: http://www.irishcentral.com/story/ent/amyandrews_gossipgirl/troubled-oscar-nominee-sinead-oconnor-back-with-her-husband-barry-herridge-for-a-second-time-138317629.html)
Aktorki
(Źródło: http://www.saschabreuer.com/blog/?p=2403)
A i tak w wannie w odpływie znajdę włosy. Jebane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz